#22 - Ten o szynce i przepaleniach 🍖
No witam!
Z tej strony Marcelina, obserwujesz fotograficzny newsletter, dlatego został do Ciebie wysłany ten list. A dziś będzie o szynce i przepaleniach. Czyli moje początki z fotografią.
-
W 2013 roku kupiłam pierwszą lustrzankę i nie za bardzo miałam pomysł, jakie zdjęcia robić. Postanowiłam założyć blog kulinarny.
Była to (delikatnie mówiąc) odważna decyzja. W 2013 umiałam w kuchni przygotować wykwintny obiad w postaci makaronu z sosem z torebki oraz zupę z Mrożonej Krainy. Przy zakładaniu bloga postawiłam więc na naukę i gotowania i robienia zdjęć. A przy okazji pisania, obsługi blogspota, i kilku innych rzeczy.
Jeden z pierwszych efektów tej nauki wyglądał tak:
Mniam.
Idę na balkon robić zdjęcia
W tamtym okresie wynajmowaliśmy z Alkiem ciasną kawalerkę. Dużym plusem było to, że z balkonem. Minusem natomiast to, że balkon był jedynym miejscem, do którego docierało światło. Niezależnie od podmuchów zimnego wiatru czy swądu topionego asfaltu, wynosiłam tam mały, biały stolik z Ikei. I moją gwiazdę, czyli świeżo ugotowaną potrawę. Czasem towarzyszyła jej ściereczka dla ozdoby. I to w zasadzie tyle.
Przy ustawieniu aparatu przesuwałam pokrętło na AUTO i zaczynałam robić zdjęcia.
“Twoje zdjęcia są przepalone”
Z każdym kolejnym zdjęciem czułam się coraz bardziej jak prawdziwa blogerka, ba Pani Fotograf. Zaczęłam rozsyłać swoje “prace” po serwisach kulinarnych, między innymi do Wykrywacza Smaku. Po każdej publikacji czekałam na komentarze “Smaczne!”, “Piękne!”, “Czy możemy Panią zatrudnić?!” zamiast tego dostałam “Twoje zdjęcia są przepalone”.
Pierwsza myśl? O chuj chodzi?!
Od razu usiadłam do Google i sprawdzam: co to znaczy zdjęcie przepalone? A to, że na zdjęciu w jego jasnych partiach jest zbyt jasno.
Spojrzałam na swoje zdjęcie jeszcze raz:
Ten komentarz dał mi do myślenia. Ok, czyli moja obróbka nie jest dobra (😅, nie mogę uwierzyć, że byłam przekonana, że jest to super praca), to jak mogę to poprawić?
W końcu zobaczyłam, o co chodzi: przy obróbce zaszalałam z rozjaśnieniem. Do tego kontrast podbijałam prawie na full. Nie skomentuję tego niebieskiego odcienia.
Z ustawień AUTO na inne
W końcu podjęłam ważną decyzję. Trzeba pożegnać się z trybem AUTO. Przeczytałam okropną instrukcję do aparatu i powoli zaczęłam testować zmiany ustawień. Wszystko szło w wiadomym kierunku:
Ale z każdym zdjęciem zwracałam uwagę na coś innego. To, co zepsułam przy naleśnikach, poprawiłam przy kanapce z szynką. To, co zepsułam przy kanapce z szynką, poprawiałam… Chyba wiecie o co mi chodzi 😆
Lubię swoje początki z fotografią
Dla mnie to szybka podróż w przeszłość. Śmieję się często z tych kadrów (choć wtedy więcej płakałam), a do tej pory wspominam przepis na zupę, gdzie zamiast zupy sfotografowałam brudny gar. Ale nie zmieniłabym tej fotografii na żadną inną. To blog popchał mnie do tego, że czytałam więcej o fotografii i zaczęłam zwracać uwagę, co robię źle i jak mogę to poprawić.
Każdy z tych ponad 400 przepisów pomógł mi dotrzeć do autoportretu. I nauczył gotować. I trochę pisać. I ogarniać WordPressa. I Instagrama. I wiele więcej.
Aż trudno uwierzyć ile może Ci dać przepalona babka czy nieostra szynka.
-
Jeśli jesteś ciekawa tego bloga kulinarnego to wpadnij tutaj - pinkenvelope.pl
Do tej pory, jak coś ciekawego zrobię w kuchni to wrzucam przepis na stronę, ale nie robię tego już tak z sercem.
I co, to tyle na dziś. Daj znać jak wyglądały twoje początki z fotografią? Od kiedy robisz zdjęcia i jak zaczynałaś? Jestem ciekawa.
Miej się dobrze!
Marcelina